2/11/2013

kiedyś, kiedy był jeszcze małym smykiem, nie przejmującym się sprawami życia i świata, wieczorami chodził z mamą do babci Okli, która mieszkała na drugim końcu wsi. gdy tylko wchodzili do przedpokoju jej mieszkania, czuł jak ogarnia go przemożne pragnienie, aby rozpalić ognisko. powietrze w jej mieszkaniu zawsze pachniało lasem. babcia Okla sadzała go przy starym kaflowym piecu, dawała do ręki wielką kromkę świeżego chleba, posmarowaną grubo smalcem z cebulą, i opowiadała jakąś historię. robiła to zawsze na początku ich wizyty, aby kiedy on się nasyci i zamyśli nad opowieścią, kiedy historia zacznie w nim zapuszczać korzenie, Ona będzie mogła swobodnie porozmawiać z mamą. nigdy nie pamiętał, o czym rozmawiały ze sobą. zawsze miał w tedy zamknięte oczy i błądził duszą po drogach babcinych opowieści. może taką babcia miała moc opowiadania, a może to chleb ze smalcem…
szczególnie w pamięci wyryła mu się jedna opowieść: kiedy Bóg stworzył świat, i udał się na zasłużony odpoczynek, aniołowie w zachwycie obserwowali jego dzieło. każdy szczegół stworzonego świata wprawiał ich w zdumienie. nie mogli nasycić swojego wzroku złożonością i jednocześnie harmonią całego istnienia. i choć wiedzieli, że w swojej doskonałości Bóg stworzył wszystko tak, aby mogło istnieć i żyć samodzielnie, postanowili zaopiekować się tym światem. szczególnie upodobali sobie słońce. było ono jednym z najwspanialszych tworów Boga. odblaskiem jego chwały i potęgi. tak jak na niego nie można było spojrzeć i wytrzymać ognia jego chwały, tak i słońce grzało i oślepiało. więc kiedy przebywając pośród boskiego stworzenia starli się być niewidoczni i dyskretni, to praktycznie wszyscy spotykali się dwa razy każdego ziemskiego dnia: podczas wschodu i zachodu. aby powitać i ogrzać się choćby w odblasku obecności boga. czasem niektórzy ludzie mogli ich wtedy dostrzec na moment. dlatego wschody i zachody słońca tak przyciągały ludzi. mimo to bano się aniołów i zawsze najstarsi, gdy ich ktoś z młodych zapytał, zakazywali odzywać się do nich, a nawet spoglądać w ich kierunku. ale on przecież nie miał już nic dotracenia...
a dziś mijał dokładnie rok...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz