'wie pan, mam bardzo niespokojne sny. budzę się w nocy kilka razy i
myślę o tym czego już nie będzie i czego nie było, a mogło. to tak
jakby umierające młodzieńcze marzenia wyciągały do mnie ostatkiem sił
już nie dłonie, ale szpony i pazury, i próbowały mnie chwycić, nie dla
ratunku, ale dla przypomnienia co straciłem i jakim jestem dupkiem. sny w
tym przypadku to też za duże słowo. raczej odcinki czasu pomiędzy
przebudzeniami, wypełnione ciężką czarną smołą. bo mi, panie doktorze,
od dawna nie śni się nic. wiem, że powie mi pan, że się śni, ale w takim
razie od kilku lat mój mózg zawiesił rejestrację snów; zapis w
obszarach pamięci. samolubny kutas. czasem czuję się przez to tylko
odrobinę bardziej samotny.
przepraszam, nie będę.
tak,
myślałem o tym. nie, proszę pana, nie jestem jeszcze gotowy. to za duży
krok dla mnie, by tak łatwo przyszło mi go zrobić. nie wiem czy
potrafiłbym odnaleźć się w tej nowej, prawie kompletnej izolacji. tak,
domyślam się, że teraz również funkcjonuję w pewnym wewnętrznym
odosobnieniu, ale przecież to inny stan i inna rzeczywistość. bo ja
wewnętrznie gdzieś mocno czekam na ten moment. ostatnio oczy mam coraz
bardziej rozbiegane, dłonie niespokojne. częściej robię tą jebaną 'minę'
- wie pan doktor którą. nie, to nie strach. na pewno nie przed samym
faktem. bardziej przed tym, że nie sprostam swoim oczekiwaniom, tym moim
konkretnym oczekiwaniom i marzeniom. o nie! tu się z panem nie zgodzę.
to nie schemat i wzór, w który chciałbym nas wcisnąć. żaden chujowy
zbiór wytycznych, które będę odhaczał. raczej założenia i wskazówki,
którymi chciałbym się kierować. błędy, których bardzo bym nie chciał
popełniać. ja na prawdę nie patrzę, jakbym bym w zamkniętym pudełku.
przepraszam. ostatnio przeklinam więcej i może bardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz