1/07/2013

'wie pan, mam bardzo niespokojne sny. budzę się w nocy kilka razy i myślę o tym czego już nie będzie i czego nie było, a mogło. to tak jakby umierające młodzieńcze marzenia wyciągały do mnie ostatkiem sił już nie dłonie, ale szpony i pazury, i próbowały mnie chwycić, nie dla ratunku, ale dla przypomnienia co straciłem i jakim jestem dupkiem. sny w tym przypadku to też za duże słowo. raczej odcinki czasu pomiędzy przebudzeniami, wypełnione ciężką czarną smołą. bo mi, panie doktorze, od dawna nie śni się nic. wiem, że powie mi pan, że się śni, ale w takim razie od kilku lat mój mózg zawiesił rejestrację snów; zapis w obszarach pamięci. samolubny kutas. czasem czuję się przez to tylko odrobinę bardziej samotny. 

przepraszam, nie będę. 

tak, myślałem o tym. nie, proszę pana, nie jestem jeszcze gotowy. to za duży krok dla mnie, by tak łatwo przyszło mi go zrobić. nie wiem czy potrafiłbym odnaleźć się w tej nowej, prawie kompletnej izolacji. tak, domyślam się, że teraz również funkcjonuję w pewnym wewnętrznym odosobnieniu, ale przecież to inny stan i inna rzeczywistość. bo ja wewnętrznie gdzieś mocno czekam na ten moment. ostatnio oczy mam coraz bardziej rozbiegane, dłonie niespokojne. częściej robię tą jebaną 'minę' - wie pan doktor którą. nie, to nie strach. na pewno nie przed samym faktem. bardziej przed tym, że nie sprostam swoim oczekiwaniom, tym moim konkretnym oczekiwaniom i marzeniom. o nie! tu się z panem nie zgodzę. to nie schemat i wzór, w który chciałbym nas wcisnąć. żaden chujowy zbiór wytycznych, które będę odhaczał. raczej założenia i wskazówki, którymi chciałbym się kierować. błędy, których bardzo bym nie chciał popełniać. ja na prawdę nie patrzę, jakbym bym w zamkniętym pudełku. 

przepraszam. ostatnio przeklinam więcej i może bardziej. 

nie sądzę, żeby to było dobre rozwiązanie, ale to pan jest tu lekarzem. ja uważnie słucham i mało mówię. zbytnie otwieranie się nie przysporzy mi przyjaciół, choć rozumiem, że nie o przyjaciół tu chodzi, tylko konkretnie o mnie. ale czy to nie będzie jakieś wykorzystywanie innych, żeby tylko mi się polepszyło? ok możliwe. chyba w złych kryteriach to zrozumiałem, ale mi bardzo trudno będzie się aż tak uwolnić. przecież to mój świat z drutu. sam sadziłem w nim chmury. znowu kurwa zaczynam gadać bez sensu. dla pana to oznaki poprawy, a dla mnie szaleństwa. może więc ja nie potrzebuję pomocy? tak wiem, że rozmawialiśmy już o tym milion razy, ale sam już nie wiem teraz : który z nas bardziej potrzebuje pomocy.'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz