1/09/2013

dla dziadka Lucjana koniec marca był zawsze znienawidzonym okresem. wiosna nabierała już pełnych kształtów i po nieśmiałych początkach w opanowywaniu szarego ostatnio świata, bez skrupułów teraz już wsuwała się przez nozdrza i oczy do każdego napotkanego organizmu. zieleń wypełzała nagle z wszystkich dziur i miejsc, w których ukrywała się przez ostatnie 5 miesięcy i zaczynała oblepiać drzewa, trawniki, mury i niebo. już w połowie marca dziadek nie wytrzymywał i zaczynam ciężko oddychać. nie tylko z powodu zmiany powietrza, ale z nagromadzenia wewnętrznego gniewu i napięcia. rodził się w nim i nawarstwiał z każdym rokiem, coraz bardziej świadomy sprzeciw dla naturalnych przecież etapów życia. tak i przyrody, jak i jego samego. mieszkanie zaczęło mu przeszkadzać, ale ławki w parku też nie były już bezpieczną ostoją. ciężko było znaleźć w dodatku jakąś wolną, gdy wychodził przespacerować się ze swoim ciśnieniem i wątłym sercem. dziadek mimo wieku i już słabszego zdrowia, nie prezentował się źle, a wręcz uchodził za dużo młodszego. dlatego na spacery nie zabierał jeszcze laski, lecz zawsze zawieszał na ramieniu starą skórzaną torbę, w której zawsze był notatnik i książka. zawsze ten sam wysłużony Kerouac.
 
dziadek więc zaczynał narzekać. ale z jego narzekaniem zawsze przychodziła mądrość. zamyślał się na dłuższe momenty, nie by sobie przypomnieć poprawną wersję historii, lecz by znów ją przeanalizować. niczego nie gubił, i mimo wieku jego umysł pracował nadal na wysokich obrotach. często go w te dni odwiedzałem. może kierowała mną troska, może większa o tej porze tęsknota, a może łaknąłem tych przenikliwych komentarzy dziadka. nigdy się nie hamował, ale zawsze wypowiadał się z odpowiednim dystansem. często żartował i wiedział jak przysłowiowo "dyplomatycznie powiedzieć komuś by spierdalał, w taki sposób, by ten czuł podniecenie myśląc o drodze". 

- Dziadku, jak swędzi nos to, co? 
- To się podrap. 
- Ale babcia mówiła. 
- To zabobon. 
- Ale co to znaczy? 
- Eh... Że ktoś o Tobie myśli. 
- A jak ręka? 
- Będziesz się z kimś witał. 
- A jak...? 
- A jak siusiak, to syfilis. 
- Babciu, o co to jest syfilis? 
- Lucek!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz