"Rozmowy przy jednym papierosie I"
- Nie miałem jeszcze okazji sprawdzić.
Siedzimy
na tarasie i próbujemy poradzić sobie z temperaturą. Gorący wiatr
kołysze liśćmi palm, figowców i drzewek pomarańczowych.
-
A powinieneś. Zdecydowanie by Ci to pomogło - odpowiada z powagą,
wyciągając papierosa z paczki. - Nic tak nie oczyszcza męskiej gównianej
duszy, jak smak rozgrzanej i czerwonej cipki. Może to przez tą słoną
wodę, albo jebitną temperaturę? Chuj wie. Daj zapalniczkę.
Wyciągam Zippo i podaję mu. Bawi się nią chwilę z zamyśleniu, następnie sprawnym ruchem otwiera ją i odpala od spodni.
Henryk
nigdy nie przebierał w słowach. Zawsze powtarzał, że prostota
wypowiedzi nie idzie z prostotą intelektualną, ale czasem w taki sposób
po prostu łatwiej i lepiej można wyrazić swoje myśli. I szybciej dotrzeć
do słuchacza i jego świadomości. Wulgaryzmy także szybciej pozwalały mu
pozbyć się wszelkiej frustracji. A Henryk często się denerwował.
-
Zauważyłeś, że jesteś jedynym singlem w tym miejscu, który jest w
świetnym wieku i ma idealne cechy, by przeruchać całą tą kolonię?
- Nie zastanawiałem się nad tym, mówiąc szczerze. Jakoś nie jest to chyba w kręgu moich zainteresowań.
-
Coś Ty tutaj taki nagle, kurwa, bezrefleksyjny? Nie wierzę, że nie
obczaiłeś jeszcze tych wszystkich dup - papieros w jego palcach obraca
się dookoła własnej osi. - Widziałem twój wzrok - spoglądając za
siebie uśmiecha się szyderczo . - Przecież to prawda, co o Tobie mówią.
- A co mówią?
- Że zaliczasz laskę za laską. I że robisz to z gracją baletnicy i wirtuoza fortepianu. Może powinienem wziąć u Ciebie lekcje?
- Głupie pierdolenie głupich ludzi, którzy nic o mnie nie wiedzą. Ciebie też pojebało chyba z tego gorąca.
- No nie wiem, słyszałem o Tobie kilka historii...
- A zweryfikowałeś którąś? Poza tym, mamy 8 dzień, a to Ty znasz smak tutejszej cipki.
-
Nie tutejszej, tylko w tym klimacie. To różnica - gasi papierosa w
metalowej popielniczce. - Coś czuję, że do końca da się jeszcze
zweryfikować to i tamto - uśmiecha się szyderczo spoglądając przez moje
prawe ramię. Odwracam się podążając za jego wzrokiem. Przez ulicę,
zmierzając w kierunku hotelu, w samym bikini, przechodzi Kaja. Łapie mój
wzrok i uśmiecha się zalotnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz